1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Powódź zniszczyła to miasto. Miną lata, nim wróci normalność

Mateusz Madejski
29 października 2021

Katastrofa zabiła dziesiątki osób, zniszczyła domy, porwała samochody. Dziś mieszkańcy najbardziej dotkniętego miasta próbują wrócić do normalności. Ale przyznają, że odbudowa potrwa długie lata.

https://p.dw.com/p/42Cy6
Deutschland  Bad Neuenahr-Ahrweiler nach Flutkatastrophe
Zdjęcie: Mateusz Madejski/DW

- To nie była powódź - opowiada pan Mariusz, pochodzący ze Śląska mieszkaniec Bad Neuenahr-Ahrweiler. - Ja żyłem piętnaście lat nad Renem i powódź miałem co roku. Tego lata to było jakieś tsunami, kompletna katastrofa. Nie wiem jak to określić, ale to było coś więcej niż powódź. Wszystko potrwała woda - domy, samochody. Ale pal licho to wszystko, najgorsze, że tyle osób zginęło. I to, że my nie mamy gdzie pracować - mówi.

Zniszczone miasto

Pan Mariusz był zatrudniony w lokalnym hotelu. Ten doszczętnie zniszczyła woda. - Nie mam gdzie pracować. A mojego samochodu do dziś nie znalazłem. Pewnie woda go zabrała i jest gdzieś w Holandii - opowiada.

Zniszczenia w samym centrum miejscowości
W samym centrum miejscowościZdjęcie: Mateusz Madejski/DW

Niespełna 30-tysięczne miasto należy do tych, które najbardziej ucierpiały w lipcowych powodziach. W całym 130-tysięcznym powiecie Ahrweiler życie straciło ponad 140 osób. Poszkodowane zostały 42 tys. osób, a ok. 17 tys. z nich poniosło poważne straty lub wręcz straciło cały dobytek życia. Żywioł zniszczył w całości niemal 500 budynków i uszkodził kolejne setki, a może i tysiące.

Jak dziś wygląda życie w mieście, cztery miesiące po katastrofie? Przedmieścia na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie, jakby wracały do normalności. Choć linia kolejowa została zerwana, dojeżdżają zastępcze autobusy. Blisko naprawianego po zniszczeniach dworca działa już pierwsza otwarta po powodzi kawiarnia. Na brak klientów nie narzeka, ale już po ich wyrazach twarzy można się zorientować, że miasto wciąż przepracowuje traumę. Mało kto się bowiem uśmiecha, mało kto w ogóle rozmawia.

Zniszczony budynek tuż przy rzecze Ahr
Tuż przy rzecze Ahr w parku uzdrowiskowymZdjęcie: Mateusz Madejski/DW

Im bliżej  połóżonego tuż nad rzeką Ahr centrum miasta, tym większe spustoszenie. Wszystkie sklepy, restauracje czy piekarnie, które działały na parterach budynków, zostały doszczętnie zniszczone. W niektórych wciąż trwają prace porządkowe. Woda zniszczyła drogi, a nieraz i znaki drogowe. Tuż przy wybrzeżu rzeki widać pozostałości po zniszczonych budynkach - i wszechobecny gruz. Można zobaczyć zniszczone meble, sprzęt AGD, jest nawet opuszczony wrak samochodu.

Zniszczony samochód w Bad Neuenahr-Ahrweiler
Zniszczony samochód w Bad Neuenahr-AhrweilerZdjęcie: Mateusz Madejski/DW

Po mostach na rzece Ahr nie zostało już nic - zbudowano tylko tymczasowe przejście, które umożliwia przedostatnie się na drugą stronę. To tam można zobaczyć park uzdrowiskowy - niegdyś jedną z największych atrakcji miasta. Z niego też niewiele zostało. Szkielet imponującego budynku, który stał w sercu parku przetrwał, ale woda zniszczyła w całości wnętrza.

Łzy w oczach

Mieszkańcy nie mają oporów, aby rozmawiać o niedawnym kataklizmie. W czasie opowieści jednak w ich oczach często pojawiają się łzy. Na przykład gdy opowiadają o ofiarach z domu opieki w pobliskim Sinzig. To było dwanaście osób. Woda ich zabrała we śnie, nie mieli żadnych szans - mówią.

Mieszkańcy Bad Neuenahr-Ahrweiler przyznają: leczenie traumy potrwa lata. Podobnie jak odbudowa miasta. Władze miasta zresztą też tego nie ukrywają. - Odbudowa to gigantyczne zadanie, które na pewno zajmie długie lata i pochłonie gigantyczne środki - przyznaje w rozmowie z DW Michael Rennenberg z urzędu miejskiego w Bad Neuenahr-Ahrweiler.

Wnętrze jednego ze zniszczonych budynków
Wnętrze jednego ze zniszczonych budynkówZdjęcie: Mateusz Madejski/DW

- Wydaje mi się, że przez 5-6 lat nie wrócimy do normalności - uważa pan Mariusz. Władze landu Nadrenia-Palatynat szacują, że żywioł spowodował straty w wysokości 3,7 miliarda euro w samym tylko powiecie Ahrweiler. To nie mówi jednak wszystkiego o rozmiarze katastrofy. Cała dolina rzeki Ahr żyła głównie z turystyki - w regionie jest mnóstwo winnic, sporo jest też miejsc do pieszych wycieczek. Jednak i samo miasto Bad Neuenahr-Ahrweiler przyciągało gości restauracjami, zabytkami czy hotelami uzdrowiskowymi.

Turyści prędko nie wrócą - bo atrakcje turystyczne będą w końcu odbudowywane na samym końcu. Ciągle wielu mieszkańców jest bez gazu. Michael Rennenberg zapewnia jednak z rozmowie z DW, że już niemal 100 proc. mieszkańców ma znowu dostawy prądu i ogrzewania. - Przywracamy też nauczanie w szkołach i przedszkolach, pracujemy nad odbudową infrastruktury komunalnej. Przed nami jeszcze długa droga - opowiada przedstawiciel władz miasta.

Bad Neuenahr-Ahrweiler
W centrum miasta wciąż widać zniszczone meble czy sprzęt AGDZdjęcie: Mateusz Madejski/DW

Rennenberg zapewnia, że w mieście nie ma problemu bezdomności. Do urzędu miasta zgłosiło się jednak 250 osób, które straciły dach nad głową. Niektórzy mieszkają w tymczasowych domach kontenerowych, innym wybudowano nieduże domki modułowe.

To, że nie ma turystów, nie znaczy jednak, że nikt z zewnątrz do Bad Neuenahr-Ahrweiler nie przyjeżdża. Sporo osób przybywa, by zobaczyć skalę zniszczeń, ciągle bywają wolontariusze, którzy chcą pomagać w odbudowie. Chętnych do pomocy było najwięcej jednak latem, świeżo po powodzi. Część dzisiejszych spacerowiczów to zresztą byli wolontariusze, którzy byli tu w lipcu czy sierpniu.

Oni wszyscy mogą przeczytać napisy na ścianach budynków: „Danke” czy „dziękujemy wam wszystkim za pomoc”. - To wszystko było niesamowite. Ludzie przyjeżdżali po 700 kilometrów, nawet z Polski, żeby tylko nam pomagać - mówi pan Mariusz. I dodaje, że tej pomocy nigdy nie zapomni - tak, jak nigdy nie zapomni fali, która zniszczyła jego miasto.

Polka ugotowała 1200 obiadów powodzianom